Plama na sumieniu Europy

Od czasu gdy w „Obserwatorze Morskim” z września 2014 r. opisywaliśmy dramatyczne okoliczności uratowania przez załogę statku PLO Chodzież 97 uciekinierów z północnej Afryki, fala uchodźców z tej części tego „czarnego kontynentu” przez Morze Śródziemne do Europy jeszcze bardziej przybrała na sile. Niepokojąco urosła również liczba osób, które tej drogi nie pokonały, topiąc się, najczęściej razem z zdezelowaną do granic wytrzymałości jednostką pływającą, na którą zostali wsadzeni przez trudniących się tym procederem gangi przemytników, zapłaciwszy wcześniej 2-3 tys. dolarów. Tylko w tym roku w taki sposób życie straciło prawie 2 tys. desperatów, którzy za wszelką cenę chcieli uciec przed biedą, prześladowaniami i wojną do spokojnej Europy. Do końca br. będzie ich z pewnością dużo, dużo więcej, zważywszy, że sezon dobrej pogody na Morzu Śródziemnym dopiero się rozpoczął i trwać będzie do października oraz że Unia Europejska nie jest w stanie wypracować skutecznych przedsięwzięć, które mogłyby ten exodus, może nie zaprzestać, bo to niemożliwe, ale znacznie zahamować.

Byłoby ich dużo więcej gdyby tych desperatów nie ratowały pływające po Morzu Śródziemnym statki handlowe. Był wśród nich również inny statek PLO m/s Żerań, którego załoga dowodzona przez kpt. Karola Szarka uratowała 93 uchodźców z Somali, dryfujących na przeciekającym, gumowym pontonie. Było wśród nich 71 mężczyzn, 19 kobiet i troje dzieci, w tym dwoje niemowląt urodzonych już w drodze z Somalii do Libii, którą pokonywali przez 6 miesięcy. Stan niemowląt był bardzo ciężki, ale uratowała je włoska Marynarka Wojenna, która przesłała na Żerania helikopter z lekarzem. Uchodźców z m/s Żerań zdał w Palermo na Sycylii. Aby tam dotrzeć i znaleźć się na pozycji, na której statek znajdował się przed podjęciem akcji ratowniczej Somalijczyków, stracił dwie doby.

Wśród ratujących uciekinierów z płn. Afryki jest również wielu polskich marynarzy pływających na statkach zagranicznych armatorów. Jednym z nich był dowodzony przez polskiego kapitana Pawła Banysia statek Santa Giorgina, który uratował z czterech pontonów dryfujących miedzy Libią a Sycylią 420 ludzi. Jak powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu” (z 15 kwietnia br.) st. mechanik tej jednostki Andrzej Abramowicz, uciekinierzy byli wycieńczeni, odwodnieni i głodni, wielu było tak osłabionych, że mieli problemy z wejściem na pokład statku. Dużym problemem było również zapanowanie 20 osobowej załogi nad tak wielką liczbą zdesperowanych rozbitków, wśród których było również 61 kobiet i trójka dzieci.

Sytuacja na akwenach między Libią a wybrzeżem Włoch stała się ostatnio tak dramatyczna, że 23 kwietnia br. na wniosek premiera Włoch Matteo Renzi zwołano szczyt UE poświęcony tragedii uchodźców z Afryki. Oliwę do ognia, która go przyśpieszyła, było zatonięcie ok. 200 km na południe od włoskiej wyspy Lampedusy, zaledwie 20 m stateczku, załadowanego 700 imigrantami z Afryki, z których uratowano tylko 28 osób. Bezpośrednią przyczyną tragedii był gwałtowny przechył statku spowodowany nagłym przemieszczeniem się dużej grupy jego uciekinierów na jedną stronę jego burty, by przywołać na ratunek płynący w oddali statek handlowy.

Niestety, decyzja przywódców UE rozczarowała, zwłaszcza Włochów, pierwszy kraj do którego przybywają emigranci i który boryka się z ogromnymi problemami by ich jakoś zagospodarować. Przypomnijmy, że tylko w tym roku z Libii do Włoch przez Morze Śródziemne przybyło już ok. 40 tys. niechcianych przybyszów. Unijne decyzje sprowadziły się one jedynie do przygotowania przez szefową unijnej dyplomacji Federica Mogherini unijnej misji, której celem byłoby tropienie, przechwytywanie i niszczenie łodzi i innych jednostek pływających używanych przez gangi przemytnicze do transportu uchodźców. Postanowiono też co najmniej podwoić miesięczny budżet Frontex-u. (do ok. 6 mln euro), unijnej agendy, której celem jest patrolowanie granicy UE, a nie poszukiwanie rozbitków, chociaż zgodnie z prawem morza jej jednostki w przypadku nadania sygnału SOS, będą na niego reagować, biorąc udział w akcjach ratowniczych. Kilka krajów, w tym Niemcy, W. Brytania, Belgia i Francja zdeklarowały również wysłanie w ten rejon swoich okrętów wojennych by wspomóc Frontex w jego działaniach.

Warto przy tej okazji podkreślić, że ubiegłoroczna operacja ratowania imigrantów z Afryki (prowadzona głównie przez włoską flotę), którą Włosi, ze względu na wysokie koszty i brak współdziałania ze strony innych krajów UE w ich pokrywaniu, zakończyli jesienią 2014 r., obejmowała dużo większy wycinek morza, niż robi to obecnie UE w ramach Frontex-u.

Jerzy Drzemczewski

Artykuł ukaże się w majowym wydaniu "Obserwatora Morskiego"


93 uchodźców z Somalii na gumowym pontonie
93 uchodźców z Somalii na gumowym pontonie